Recznie.pl - forum rękodzieła artystycznego
Pogaduszki => Pogaduszki przy kawie i herbacie => Wątek zaczęty przez: wyszydelkowana w Wrzesień 14, 2014, 18:54:35
-
Dziewczyny, na pewno macie zwierzęta, a jak już jesteście dumnymi psimi, kocimi, jaszczurzymi, żółwiowymi, papuzimi, chomikowymi, gryzoniowymi, końskimi etc. mamami, to co wy ma to, by się tu nimi chwalić i wymieniać radami? Jak pogaduszki to pogaduszki, w końcu nasze pieszczochy są nam inspiracją i towarzystwem w rękodziele ;)
Ja mam 5 pupilków - dwa psy i trzy koty.
Reksio i Kajtuś:
(http://3.bp.blogspot.com/-lJpfwUY6jkI/U9I_Mkvq1LI/AAAAAAAAAKI/PrN3hxDutrE/s1600/DSCF3116a.jpg)
Seniorka Białasinka, zwana Lalą, ma 16 lat:
(http://1.bp.blogspot.com/-yAir_0zNUAQ/U9I_MB2o2gI/AAAAAAAAAJ8/CGFArPNy2es/s280/DSCF4596.jpg)
I jej nieodrodna córeczka Pysia, przyszła na świat niespodziewanie w maju tego roku
(http://2.bp.blogspot.com/-bZ67MMTh7Zg/U9I-gqy4yXI/AAAAAAAAAJc/DHz_UL0Tq7c/s280/zimowy_smak_helu_sztormy_p3.jpg)
Na koniec Rudzia, trikolorka tak spokojna i nierzucająca się w oczy, że po 12 latach z nami nadal nie ma porządnego imienia.
(http://4.bp.blogspot.com/-oBR3UhZKMW0/U9I_Punt4RI/AAAAAAAAAKQ/Xy30G_Y9Cok/s1600/DSCF5258.JPG)
[img]
-
bardzo fajny pomysł ;) jutro muszę ofotografować moich milusińskich ;) psa i 5 kotów ;)
wyszydelkowana kochane te Twoje zwierzaczki ;)
-
A pewnie że kochane :) Już się nie mogę doczekać Twoich :)
-
No to czas na moje ;)
Pies misiek - fotka z jego dzieciństwa i obecna :) oraz kociaki. Kociaki mają fotkę sprzed miesiąca, w wolnej chwili wrzucę coś aktualnego ;)
-
Ja niestety nie posiadam zwierzaków :-(
-
jeszcze nic straconego ;) zawsze można jakiegoś przygarnąć :)
-
w mieszkaniu w bloku meczyly by sie i siedzialy przez wiekszosc czasu same niestety
-
oj to co innego :( u mnie mają ogród i dużo miejsca do biegania :)
-
Misiaczek cudny :D Troszeczkę mu się urosło ;)
-
Misiaczek cudny :D Troszeczkę mu się urosło ;)
oj tak ;) tylko troszeczkę ;D
-
A jak wspominacie swoje pupile sprzed lat? Ja do dwóch kociaków już świętej pamięci mam sentyment i serce mi się kraje, jak widzę podobne.
Zacznę od Mysi. Znaleźliśmy ją i jej brata, jak mieli około 2 miesiące, ktoś je po prostu przy drodze ekspresowej wyrzucił z samochodu na pewną śmierć. Kocurka wzięli sąsiedzi, a ją my. Nie da się opisać jej charakteru - wesołości, czułości, delikatności... Tego, jak lubiła pozować do zdjęć i na tej płaszczyźnie wygrywałyśmy razem konkursy. Jak kradła wszystko, co się błyszczy... Jak kochała nas i nasze psy. Mogę ją już tylko pokazywać.
(http://s8.flog.pl/media/foto/6481928_mysza.jpg)
(http://s8.flog.pl/media/foto/6197896_jak-pies-z-kotem.jpg)
A drugi to Pikuś, moja kotka go urodziła i przywiązałam się do niego przez niecały rok jego życia.
(http://s8.flog.pl/media/foto/7298054_rudzia-i-pikus.jpg)
(http://s10.flog.pl/media/foto/7891789.jpg)
Tęskno mi za nimi i za innymi kotami, które miałam przez lata. Ale myślę, że zwierzęta dlatego żyją krócej od nas, że uczą nas bezinteresownej miłości i słodkiego bólu utraty ukochanej istoty.
-
zwierzęta dlatego żyją krócej od nas, że uczą nas bezinteresownej miłości i słodkiego bólu utraty ukochanej istoty.
Piękne i mądre słowa :)
Ja jednego kociaka też wciąż wspominam, był tyle lat z nami... zdjęcie nie za piękne, ale nic lepszego nie mogę znaleźć :(
-
Uroczy kotek.
Ja właśnie tak się nauczyłam śmierci jako dziecko - zmarła (nigdy nie mówimy o kotachh, że "zdychają", bo to ohydne, zdechnąć może robal) kotka mojego dziadka i wtedy wytłumaczył mi, że zdarza się, iż ktoś bezpowrotnie odchodzi, że już więcej jej nie zobaczymy i że teraz trzeba jej oddać ostatnią posługę, grzebiąc ciało, a potem pamiętać i wspominać, bo to najcenniejsze, co nam zostaje. Pomimo swoich trzech latek przyjęłam tę lekcję spokojnie i zapamiętałam do dziś, dzięki czemu nikt przez lata mnie nie okłamywał, że ktoś wyjechał na przykład. Także może to być również swoista lekcja przeżywania cudzej śmierci dla dzieci. Myślę, że miłość zwierząt i to, czego nas uczą, milcząc, jest dla nas najcenniejszą lekcją i za samo to należy im się ogromny szacunek i opieka.
-
prawda, aż się wzruszyłam :'( zwierzęta są dla mnie jak członkowie rodziny, nie można ich nie kochać i nie szanować
-
Ja też mam takie podejście i gotuje się we mnie, gdy widzę je na łańcuchach, bez imion, ignorowane, traktowane jak kolejny sprzęt w gospodarstwie (a takie widoki z racji zamieszkania na wsi mam często). I nie rozumiem, jak ktoś może planować jakie zwierzę sobie sprawi, gdy to, które ma, zdechnie. To jakby mówić do męża "wiesz, jakby nasza córeczka umarła, to zrobimy sobie ladniejszą", no przecież to brzmi strasznie.
-
Prawda, święta prawda...też mieszkam na wsi, wiem o czym piszesz
-
Dziś pokażę Wam moje kociaki :)
Pochwalcie się swoimi zwierzątkami :)
-
A my właśnie pozbywamy się inwazji pcheł - w sobotę była ciotka z psem, a wczoraj odkryłam, że futerko najmłodszego prawie się rusza. Dziś byliśmy z małym i mamusią u weta, wszyscy zostali odpchleni delikatnym środkiem i dostaliśmy do sprzątania domu, posiłkujemy się też octem. Miałyście kiedyś taką sytuację? A w gratisie mój mały w legowisku i w drodze powrotnej z lecznicy :)
-
Biedactwo...na szczęście mnie to nie spotkało jeszcze. ale słodziak z tego maluszka :)
-
Ja tak samo, do tego nie wyobrazam sobie co bedzie jak mój mały odejdzie...