Uroczy kotek.
Ja właśnie tak się nauczyłam śmierci jako dziecko - zmarła (nigdy nie mówimy o kotachh, że "zdychają", bo to ohydne, zdechnąć może robal) kotka mojego dziadka i wtedy wytłumaczył mi, że zdarza się, iż ktoś bezpowrotnie odchodzi, że już więcej jej nie zobaczymy i że teraz trzeba jej oddać ostatnią posługę, grzebiąc ciało, a potem pamiętać i wspominać, bo to najcenniejsze, co nam zostaje. Pomimo swoich trzech latek przyjęłam tę lekcję spokojnie i zapamiętałam do dziś, dzięki czemu nikt przez lata mnie nie okłamywał, że ktoś wyjechał na przykład. Także może to być również swoista lekcja przeżywania cudzej śmierci dla dzieci. Myślę, że miłość zwierząt i to, czego nas uczą, milcząc, jest dla nas najcenniejszą lekcją i za samo to należy im się ogromny szacunek i opieka.